czwartek, 20 listopada 2014

#Kruche ciasteczka

Witajcie po dość długiej przerwie ;)
Dzisiaj przychodzę do was z przepisem na kruche ciasteczka i krótkim filmikiem 'instruktażowym'. Ciasteczka - banalne. Wiem, mogłam pokusić się o coś bardziej skomplikowanego ale lubię proste ciasta/potrawy. Więc zapraszam do oglądania a także do subskrypcji kanału. W niedalekiej przyszłości pojawią się na nim inne filmy, w formie vlogów i nie tylko. Dzięki temu posty będą pojawiały się częściej :P



PRZEPIS:
- 750g mąki
-200g cukru (pudru)
-1.5 kostki margaryny
-5 żółtek
-3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 łyżeczki śmietany
- 3 łyżki kakao

Piec 15 min w temp. 210*C

środa, 8 października 2014

#Wybór


Szkolny klimat coraz bardziej daje się we znaki. Codzienne kartkówki, sprawdziany, pytania...
Od początku roku głównym tematem jest egzamin gimnazjalny i e-dziennik. Dzisiaj musieliśmy się zdecydować z jakiego języka będziemy pisać egzamin. Wszyscy wybrali rozszerzenie z angielskiego. Na szczęście rozszerzenie się właściwie nie liczy jeżeli chodzi o dostanie się do szkoły średniej. 
Nie boję się egzaminów! 
Przynajmniej tak mi się wydaje :)
A Wy? Stresowaliście się przed egzaminem?

niedziela, 5 października 2014

#Zawody strażackie

W niedzielę 14 września w naszej miejscowości odbyły się zawody strażackie. Było 21 drużyn, w tym nasze 3. Zawody składają się z bojówki i sztafety z przeszkodami (innej dla MDP i OSP). My startowałyśmy jako MDP (Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza).. Ogólnie mówiąc jestem zadowolona z naszego wyniku, zajęłyśmy II miejsce. Właściwie wszystkie nasze drużyny uplasowały się na podium. Kiedy ukończyłyśmy wszystkie etapy zawodów, mogłam na spokojnie zająć się zdjęciami. To była świetna okazja do przetestowania nowego obiektywu :)
Zapraszam do galerii ;)










Muzyka: Happysad 


czwartek, 2 października 2014

#Dzień chłopaka


Z okazji dnia chłopaka kupiłyśmy naszym chłopcom czekolady. Nigdy nie szaleliśmy jeśli chodzi o takie święta, więc i w tym roku było dosyć skromnie. Najważniejsza jest pamięć :P

Ostatnio czas mija mi dość intensywnie... Cały tydzień od rana do wieczora się uczę, książki czytam na przystanku i w autobusie, bo inaczej nie mam czasu. Na biurku rośnie sterta podręczników, mnożą się notatki... 
Tak, zaczęły się powtórki do egzaminów, kółka, zadania. 
Z każdym dniem moje życie szarzeje...
Jedynie weekendy mam całkowicie wolne od nauki, ale to chyba dlatego, że mi się nie chce.

środa, 17 września 2014

#Zlot motocyklowy


Niedawno w mojej okolicy odbył się dwudniowy zlot motocyklistów. Pierwszego dnia była parada, koncerty i zabawa taneczna. Przyjechało wielu motocyklistów, na różnych motocyklach, o różnych pojemnościach... Panowała świetna atmosfera i była okazja do zrobienia ciekawych zdjęć :)
Drugiego dnia również był koncert, pokaz ratownictwa medycznego i pokaz wyczynowej jazdy. 
Poniżej zostawiam kilka zdjęć z drugiego dnia i życzę miłego tygodnia ;) 





środa, 20 sierpnia 2014

#Zdjęcia

Niedawno miałam okazję być na pikniku rodzinnym, organizowanym w naszej miejscowości. Pełniłam tam rolę fotografa jak i również na meczach co dwa tygodnie. Nie będę więcej przynudzać, zostawiam wam kilka zdjęć ;)
Miłych wakacji choć niewiele ich już zostało :P







poniedziałek, 11 sierpnia 2014

#Figura się sama nie zrobi!

Wróciłam do biegania, ćwiczę. Ale jest jedna rzecz, która nie pozwala mi osiągnąć zadowalających efektów. 

Dieta. Wiadomo - samymi ćwiczeniami zbyt wiele się nie wskóra, trzeba się jeszcze odpowiednio odżywiać. 
Po wielkim obżarstwie postanowiłam przejść na słodyczowy detoks! 
Już raz mi się udało odstawić słodycze na kilka miesięcy i nie było to straszne doświadczenie. Czas zadbać o swoje zdrowie. :)
Wy też borykacie się z tym problemem? 

sobota, 26 lipca 2014

#Endomondo

Niedawno odkryłam stronę/aplikację, która ułatwia mi m.in. liczenie przebytych kilometrów. Niestety nie miałam jeszcze okazji w pełni z niej korzystać gdyż pogoda mi na to nie pozwala. Jak tylko się rozpogodzi - wskakuję w buty do biegania i w drogę!
Tak na marginesie: jaką polecacie muzykę do biegania? Piszcie w komentarzach ;)
Z powrotem zaczęłam ćwiczyć po kilkutygodniowej przerwie. Przygotowałam sobie serię ćwiczeń, głównie z Chodakowską. Postanowiłam tak na poważnie wziąć się za siebie, zacząć zdrowiej się odżywiać. Mam również zamiar wrócić do biegania, po ostatnim biegu ulicznym kompletnie sobie odpuściłam, co było dużym błędem, bo trudno będzie mi powrócić do kondycji... 
Zamierzam bardzo aktywnie spędzić najbliższy czas :)

A Wy jakie macie plany? Ćwiczycie/biegacie/jeździcie?

środa, 23 lipca 2014

#Wołczyn


Tegoroczne spotkanie młodych w Wołczynie odbyło się pod hasłem "Żyj Nadzieją".
Szczerze mówiąc bardzo się wahałam, nie do końca chciałam jechać i po prostu mi się nie chciało. Nawet w dniu wyjazdu brakowało mi entuzjazmu. Jednak kiedy już dojechaliśmy na miejsce, rozbiłyśmy namiot i rozpoczęły się pierwsze 'atrakcje', zaczęło mi się podobać. Jedynie co, to przerażała mnie wizja spędzenia pięciu nocy w ciasnym namiocie i codzienne msze.
Stwierdziłam, że aby nie przynudzać opiszę ten wyjazd w kilku punktach.

1. Co i jak?
Czyli na czym to wszystko w ogóle polega.
Spotkania młodych w Wołczynie są organizowane już od ponad dwudziestu lat. Mają charakter religijny. Młodzież, która bierze w nich udział, spędza 5 dni na polu namiotowym. Przyjeżdżają ludzie z całej Polski. W ciągu tych pięciu dni przeprowadzane są różne konferencje (tematy na nich poruszane zależą od hasła spotkania), odbywają się koncerty jak i msze.
2. Jak było?
*Osobiście nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego, ale stwierdziłam, że nic nie szkodzi mi jechać i zobaczyć jak jest (każdemu niezdecydowanemu polecam!). Kiedy przyjechałyśmy po nieprzespanej nocy (jechaliśmy całą noc), zastanawialiśmy się jak przeżyjemy to pięć dni. Po rozbiciu namiotu poszłyśmy na 'taneczny poniedziałek', który polegał na tańcu w grupie, była m.in. belgijka i wiele innych rzeczy, których właściwie nie znałam. To była świetna okazja do poznania nowych ludzi. Wyszłyśmy stamtąd pełne dobrej energii i entuzjazmu. Później było tylko lepiej.
*Konferencje nie były ściśle związane z kościołem i z Bogiem, poruszały często problemy i tematy tabu. Były prowadzone bardzo luźno i w 'języku młodzieży', by trafić do większej grupy ludzi. W tym czasie leżałam na karimacie z zamkniętymi oczami i słuchałam, w ten sposób było mi się łatwiej skupić, na tym co ktoś miał do powiedzenia.
*Msze uświetniał chór, a kazania nie były drętwe, jak nigdy nie słuchałam kazań tak tam zawsze.
*Koncerty był trochę związane z tematyką religijną, ale pomimo tego można się było świetnie bawić.
Było reggae, rock/metal i inne, myślę, że każdy znalazłby coś dla siebie. Bawiłam się tam świetnie, tańczyliśmy pogo z klerykami, byłam całą podeptana.
*Oprócz konferencji, mszy i koncertów były również świadectwa.
Niektóre punkty programu kończył się dosyć późno (czasami koło 2 w nocy).
*Jeżeli chodzi o posiłki, prysznic i nocleg to nie było aż tak źle. Codziennie rano przywożono na pole namiotowe herbatę, wrzątek i świeże bułki, można było brać ile się chciało. Na obiad zawsze była jakaś zupa (z ziemniakami), wrzątek i herbata, a na kolację wrzątek i herbata. Jeżeli ktoś chciał zjeść coś sensownego to w czasie przeznaczonym na posiłek mógł wyjść do Biedronki, czy do innych sklepów (jest ich tam ok. 5), bądź wyskoczyć na pizzę.  Zawsze rano z kubkiem herbaty chodziłyśmy po serek do bułek.
*Co do kąpieli - w poniedziałek wykupywało się tzw. 'wejściówki', czy jak kto woli - bileciki na kąpiel. 4 zł za 10 min (co w praktyce wcale tak nie wyglądało). Z racji tego, że dziewczyn było dużo - myły się w szkole i w kontenerach. Nie udało nam się wykupić biletów na jeden dzień, ale umyłyśmy się w domu parafialnym. (Niektórzy chodzili myć się na basen, bo było taniej). Właściwie to nie jest tak, że jak nie kupisz to się nie umyjesz, możesz zawsze na samym końcu zapytać się zakonnicy, czy możesz się umyć, nie powinny odmówić. Mimo, że część wejściówek miałyśmy do gimnazjum to i tak czasem późnym wieczorem chodziłyśmy do kontenerów porozmawiać z zakonnicą, która stała tam na straży.
*Cisza nocna była elastyczna, raz koło 2, czasem o 23. Ostatniej nocy wszyscy na polu namiotowym bawili się do 3 w nocy.
*Spaliśmy na boisku przy szkole, które było strzeżone 24/h. Jeżeli zgubiłeś identyfikator - nie wchodziłeś, nawet jeżeli widzieli cię wcześniej jak wychodziłeś a rzucasz się w oczy.
*Nie martwcie się, można było naładować telefony, a na polu namiotowym było ponoć wifi. Ja stwierdziłam, że ten tydzień będzie dla mnie odpoczynkiem od mediów, nie ładowałam telefonu, nie korzystałam z internetu. Nawet o tym nie myślałam, nie było czasu na nudę, więc nie było też potrzeby zaglądania do internetu. Wiele osób latalo z telefonami i z tabletami, niektóre dziewczyny nawet z prostownicami. Ja stwierdziłam, że jadę pod namiot, mogą być surowe warunki, czasami mogę chodzić nieogarnięta, rozczochrana. Prostowanie włosów mieszkając pod namiotem to jedna z rzeczy, których nie rozumiem.
*Przez 4 dni były organizowane spotkania w niewielkich grupach. Polegało to na tym, że około 10 osób w tym samym wieku zostawało przydzielanych do animatora. Celem spotkań w grupach było nawiązanie nowych znajomości i dyskusja na temat konferencji. Tak na prawdę to rozmawiało się o wszystkim i o niczym.
Poznałam wielu świetnych ludzi i spotkałam starych znajomych, z którymi z racji odległości - rzadko się widuję. Podczas jednego z koncertów znalazłam się w grupie ludzi którzy byli związani smyczami od identyfikatorów, właściwie to komiczna sytuacja, było nas około 30 osób, później wszyscy się poznaliśmy.
*Panowała przyjemna atmosfera, bracia byli wyluzowani, można było z nimi normalnie porozmawiać, czasami zdarzało się, że walnęli jakiegoś suchara na kazaniu. Bawili się z nami na koncertach, grali, śpiewali, tańczyli. Całkowite przeciwieństwo zwykłych księży.
*Co do punktów programu... Nie we wszystkim trzeba było brać udział. Tzn to nie jest nigdzie uwzględnione, że istnieje taka możliwość, aczkolwiek w regulaminie był punkt odnośnie nieponoszenia odpowiedzialności za uczestników spotkania poza jego terenem. Więc wystarczyło schować identyfikator i po prostu wyjść. Wiele osób tak robiło jeżeli coś ich nie interesowało, niektórzy chodzili na basen. Nie każdy przyjechał tam za sprawą religii. Ja osobiście traktowałam to spotkanie jako wyjazd, z którego mogę coś wynieść i poznać wiele ludzi. Przy okazji świetnie się bawiłam.
*Koszty są niewielkie. Choć to zależy też od miejsca zamieszkania. Ja miałam ponad 300 km w jedną stronę - jakieś 6 godzin jazdy. Na szczęście mieliśmy zorganizowany transport, kosztowało nas to 30 zł w jedną i w drugą stronę. Niektórzy płacili po 200, a inni podróżowali na własną rękę z wieloma przesiadkami.
Koszt 'zakwaterowania' (w tym identyfikatora, notatnika, wyżywienia i prądu) to 50 zł, do tego dochodzi jakieś 20 zł na prysznice (w zależności od tego kto ile potrzebuje), liczyłam, że codziennie wydawałam ok. 10 zł na serki, lody, słodycze i tak dalej. Do tego można zakupić koszulki (ok. 25 zł) i inne pamiątki.
Zwykle składałyśmy się na jakieś płatki, mleko, dżem, ciastka czy picie, więc koszty się trochę rozchodziły. Właściwie nie ma co przywozić ze sobą tony jedzenia albo robić zapasów, bo w namiocie to po prostu nie wytrzyma. W porze obiadowej bałyśmy się nurkować w namiocie, bo było tak gorąco, że po chwili wychodziło się z niego mokrym.
Bez zbędnych ekscesów ten wyjazd kosztował mnie jakieś 130-150 zł, więc niewiele jak na 5 dni.
W ciągu tych pięciu dni zrobiłyśmy listę wskazówek na przyszły rok - co ze sobą zabrać, czego nie, kiedy lepiej się umyć i tak dalej.
*Kilka razy urywałyśmy się z mszy czy konferencji i chodziłyśmy po mieście, ciekawa alternatywa.
Odwiedziła nas telewizja i radio, ciekawiło ich nasze zdanie na temat spotkania i poruszanych tam kwestii. Zagadałyśmy się z dziennikarzem i odbiegliśmy od tematu, dyskutowaliśmy o feminizmie, aborcji i homoseksualistach... Niestety jeszcze nie wiem co z tego wyszło, miałam dostać mailem link...
*Całe spotkanie było nagrywane, zamówiłam płytę z całością, w internecie można zobaczyć dziesięciominutowe filmiki z każdego dnia. Są zrobione bardzo profesjonalnie, jeżeli ktoś byłby ciekawy to tu link: FILM Z PONIEDZIAŁKU .
Więcej informacji: http://wolczyn.kapucyni.pl/


Podsumowując - było świetnie. Jadę w przyszłym roku i serdecznie polecam!







poniedziałek, 14 lipca 2014

#Zmiany

Postanowiłam wprowadzić trochę zmian na blogu. 
Właściwie to diametralnych zmian, gdyż można powiedzieć, że zmieniłam tematykę bloga, nazwę, 'design'...
Moja obecność tutaj w ostatnim czasie była znikoma. Nie chcę porzucać całkowicie blogowania. Będę tutaj pisać o wszystkim, głównie o swoim życiu (nie martwcie się, nie będą to posty typu 'co jadłam na śniadanie'), będą również pojawiały się posty o tematyce fotografii. Na razie rzadko sięgam po aparat, więc nie mam konkretnych zdjęć, ale myślę, że kiedy wrócę - to się zmieni. Miałam w planach zakup obiektywu, kiedy go zakupię być może pojawią się czasem sesje. 
Pożyjemy zobaczymy :P
Mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze jest i czasem zagląda na mojego bloga, miłego tygodnia ;)